|
Galeria - Niegowić 2008 |
Coroczny wyjazd Sokołów tarnowskich do Niegowici-pierwszej parafii wikarego Karola Wojtyły-13.IV.08
Zbiórka o godz.8-ej na Dworcu Głównym w Tarnowie.
Każdy ze swoim rowerkiem: Jola B., Marek Z., Agnieszka G., Wojtek O., Zenek P., Waldek D., Czesław B., Stasiu O., Bogumił S., Ryszard P..
Kupno biletów, przejście na peron, trochę fotek i załadunek.
Rozmowy, uśmiechy, czasem zadumanie, ekscytacja, ciekawe spojrzenia innych pasażerów.
W Mościcach dosiadają: Piotrek Z. -kierownik wyprawy i Renata S.. I kolejno: w Brzesku-Stasiu G., Justyna K., i Grzegorz I., a w Rzezawie Tadeusz M..
Wszyscy są w doskonałych nastrojach, tym bardziej że zaczyna być słonecznie i niezbyt zimno. Wysiadamy w Szarowie.
Podążamy przepięknym leśnym szlakiem rowerowym, zatrzymując się na chwilę przy pomniku pamięci narodowej, do Niepołomic.
Tam parę chwil na zwiedzanie zamku królewskiego-pięknie odrestaurowanego
i robienie zdjęć pamiątkowych koło ogromnego blaszanego rycerza i dalej w drogę.
Powoli zaczynają się większe górki. Dojeżdżamy do Staniątek, gdzie znajduje się opactwo ss. benedyktynek.
Msza św., posiłek i dalej poprzez szczyty wzniesień, polne drogi do Hucisk. Strome podjazdy ,
potem w dół i znów pod górę, ale trzymając się razem, docieramy do domu T. Kantora, obok którego postawiono pomnik
w kształcie ogromnego betonowego krzesła. Następnie, wśród przepięknych krajobrazów,
oświetlani długo wyczekiwanymi promieniami słońca, zmierzamy do Niegowici.
Tam dołącza do nas Jacek J., który przyjechał na spotkanie z Wietrzychowic.
Pod dzwonnicą kościoła stoi jedyny na świecie pomnik wikarego Karola Wojtyły.
Dłuższy odpoczynek, trochę relaksu, konsumpcja żywności, zakupy w sklepie, krótka modlitwa i czas ruszać dalej.
Przed nami wizyta w Pierzchowie, gdzie urodził się H. Dąbrowski i stoi kopiec usypany na jego cześć.
W tym miejscu grupa się rozdziela. Jedni wracają pociągiem,
a bardziej zacietrzewieni postanawiają według ustalonego planu, wracać rowerami.
Pożegnanie-przykra chwila, ale nieunikniona.
Piotrek, Wojtek, Marek, Rysiu, Bogumił, Zenek, Stasiu G.,
a także Jola ruszają ścieżką rowerową wśród łąk i lasów, potem szosą.
Po drodze pełnej bardzo długich i wysokich podjazdów docieramy do Sobolowa,
gdzie następuje konsumpcja tego, co kto ma oraz, co niektórzy, misek pełnych bigosu.
Znów podjazdy, zjazdy i opływając potem, zdobywamy Nowy Wiśnicz.
Tu krótki odpoczynek, parę fotek i szybko w drogę, gdyż słońce ma się ku zachodowi.
Omijając ruchliwe drogi, wjeżdżamy w skrót, który okazuje się być wielokilometrowym i bardzo
stromym podjazdem. Niektórzy sobie szli, niektórym spadały łańcuchy, uchodziło powietrze z kół.
Jednak potem szaleńczy zjazd wynagradzał wszelkie trudy. Prędkość dochodziła do 60 km/h.
Jednak lepiej unikać tego rodzaju ekstremów. Mrok zapadał, gdy dotarliśmy do Brzeska.
Kierując się bocznymi trasami, nadrabialiśmy drogi,
lecz tak było bezpieczniej i przyjemniej.
Sterkowiec, Bielcza i pogrążamy się w ciemny las wierzchosławicki.
Dobrze, że jeden z rowerów posiadał niezłą „elektrownię” i doświetlał drogę pozostałym.
I znów pożegnania. Miedzy godz. 21. min.15 a godz. 21. min.30 wszyscy docierają bezpiecznie
do swoich domów.
Trasa przejazdu, nie licząc drogi pociągiem, liczyła ok. 120 km.
Trochę odpoczynku, zaleczenie ewentualnych ran i już trudno nie myśleć o kolejnej eskapadzie.
( relacja -Jola Bilkowska )




<<<WRÓĆ
|
 |
|